sobota, 16 maja 2015

Rozdział 4.

Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ.
PRZECZYTAJ NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM.
JEŻELI JESTEŚ SELENATOR TO PROSZĘ OMINĄĆ ROZDZIAŁ LUB PO PROSTU NIE SPINAĆ MI SIĘ W KOMENTARZU I PRZYJĄĆ TO NA LUZIE :)
MIŁEGO CZYTANIA :)


Po wczorajszym spotkaniu z Justinem byłam zadowolona. 
Nie było, żadnych naszych zdjęć w gazetach, ani na portalach plotkarskich. 
Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka, poszłam do łazienki wziąść gorący prysznic. 
Kiedy wykonałam już tą czynność, skierowałam się do garderoby w celu ubrania się. 
Nie miałam ochoty na sukienki i spódniczki. 
Postanowiłam na białe spodnie z krótszą nogawką, szare slip on'y* i białą krótszą bluzkę, która odsłaniała mi brzuch. 
Włosy postanowiłam lekko podkręcić, a makijaż zrobiłam mocniejszy niż zazwyczaj. 
Spojrzałam na zegarek wiszący przy ścianie, który wskazywał ósmą trzydzieści. 
Zgarnęłam telefon z łóżka i zeszłam na dół. 
Bez śniadania wyszłam z domu, kierując się do samochodu stojącego na podjeździe. 
Samochodu Ashley już nie było więc pewnie była już w studiu. 
Wsiadając do auta, od razu włączyłam radio, w którym leciały najświeższe plotki. 
Rzuciłam telefon na fotel obok, odpalając silnik i wyjeżdżając z pod garażu.
 W radiu mówili o tym, jak Kim Kardashian i Kyne West starają się w sypialni o rodzeństwo dla North.

 Zachichotałam, bo kto chwali się tym co robi w sypialni ze swoim mężem? 

Pokręciłam rozbawiona głową, aż usłyszałam o Justinie i jego nowej "wybrance."

"~ Justin Bieber, widziany był wczoraj około godziny dwudziestej na plaży w Los Angleles razem z nową koleżanką. 
Z tego co wiemy tą dziewczyną była Cailin Brown, która przeprowadziła w ten sam dzień wywiad z gwiazdą. 
Cailin jest podobno bratanicą Ellen DeGeneres oraz córką Jacka Browna, słynnego reżysera filmowego i Emmy Sparks, projektantki mody. ~ zdradza zródło. 
~ Z tego co wiemy Justin nie mógł oderwać wzroku od Cailin podczas wywiadu, a dziewczyna wykorzystała to i się z nim umówiła! 
Czy Justin zapomniał już o swojej ex Selenie Gomez? 
A może chce wywołać w niej zazdrość, wykorzystując Brown?~"

Wyłączyłam radio, sięgając jedną ręką na fotel obok po telefon.
 Kiedy stanęłam na czerwonym, wybrałam numer do szatyna. 
Zdenerwowana zaczęłam stukać paznokciami o kierownice.
 Kiedy nie odebrał, spróbowałam kolejny raz, dopiero za czwartym razem postanowił podnieść słuchawkę.
- Tylko nie krzycz. - usłyszałam na wstępie. 
Gdybym nie była taka wkurzona, pewnie bym się zaśmiała.
Wzięłam dwa głębokie wdechy, zanim się odezwała.
- Czyli słyszałeś? - warknęłam. 
- Nie było trudno. Wszędzie o tym trąbią. - mruknął. 
Wywróciłam oczami, ruszając do studia, po krótkiej ciszy powiedziałam.
- Najlepiej będzie jeżeli nie będziemy się widywać.
 Tylko przyniesiemy sobie niepotrzebne kłopoty, czy coś. - mruknęłam. Zaparkowałam pod wielkim budnynkiem, pod którym stała masa paparazzi. 
- Cholera. - syknęłam.
- Stało się coś? - zapytał zmartwiony.
- Tak. Pod studiem stoi masa dziennikarzy. - powiedziałam, szukając w schowku okularów przeciw słonecznych.
- Przepraszam. - powiedział po chwili. 
Wysiadłam z samochodu, przepychając się do wejścia, trzymając telefon mocno przy uchu i zaciskając palce na kluczykach od samochodu. 
- Nie, nie przepraszaj. Mogłam się spodziewać takiej reakcji z ich strony. 
To nie twoja wina. - westchnęłam, zdając sobie sprawę, że całą winę zwaliłam na niego.
 - To ja przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. - mruknęłam. 
- Wybaczam. - usłyszałam jego chichot.
 Mimowolnie się uśmiechnęłam. 
Po chwili przestałam, czując jak ktoś się mocno na mnie pcha. 
- Boże święty, nie drżyj mi się do ucha! Nie jestem głucha! - warknęłam do jednego z mężczyzn stojącego przy mnie z kamerą i zadającego pytania.
- Jesteś z Justinem? Rozmawiasz z nim własnie? Możesz zapytać co u niego? Chcesz się przy nim wybić? - zadawał masę pytań, na ktore tylko wywracalam oczami.
- Powiedz, że u mnie wszytko w porządku, i że jest idiotą. - zaśmiał się.
- Mówi, że u niego super, a ty jesteś idiotą. - zachichotałam wchodząc do budynku, a oni razem za mną.
- Możesz zawołać ochronę? - zapytałam, stojąc przy recepcji.
 Dziewczyna pokiwała głową, zaraz potem w holu pojawiła się ochrona. 
- Dzięki. - mruknęłam idąc w stronę windy.
 - Muszę już kończyć, jak chcesz to zadzwonię póżniej. - powiedziałam z uśmiechem. 
- Oczywiście, że chce. - zachichotał.
 - Do później. - dodał. 
- Do później. - mruknęłam rozłączjąc się i chowając telefon do kieszeni w tyle spodni. 
Kiedy winda zatrzymała się na wyznaczonym pietrze, ruszyłam w stronę garderoby Ellen. 
- Cailin! - usłyszałam.
 - Dlaczego nie powiedziałaś, że zgadzasz się na układ z Justinem? - to był Charlie.
- Bo się nie zgadzam. - wywróciłam oczami wchodząc do pomieszczenia.
- Przecież słyszałem w radiu. - mruknął z nutką uroni w głosie.
- Spotkaliśmy się jako znajomi, żeby lepiej się poznać. 
Nie mam zamiaru wybijać się u jego boku, choć i tak już na to wygląda. - warknęłam.
- Jeżeli już to tak wygląda to co ci szkodzi? - zapytał.
- Ciociu, zostałam napadnięta przez paparazzi pod studiem. - wywróciłam oczami, omijając jego pytanie.
- Własnie słyszałam. Leciało na żywo w telewizji. - zachichotała. 
- Rozmawiałaś z Justinem? - zapytała. 
Pokiwałam twierdząco głową, oglądając swoje paznokcie.
 - Słoneczko, mogłabyś również dzisiaj mnie zastąpić? 
Mam ważną sprawę do załatwienia, a nie wyrobie się razem z wywiadem. - powiedziała.
- Jasne, nie ma problemu. - odpowiedziałam z uśmiechem. 
- Z kim przeprowadzę wywiad? - zapytałam ciekawa.
- Musisz zapytać Charliego. - zachichotała.
- Dobrze. - powiedziałam od niechcenia. 
- Siadaj Cai, muszę cie przygotować. - powiedziała z uśmiechem Anastasia Usiadłam na krześle wyciągając telefon i wchodząc na Twittera, na którym panował chaos! 
Nawet znalazłam się w trendach. 
Moją uwagę przykuł jeden tweet pewniej dziewczyny. 
             
@belieberforever*
Jak myślicie Cailin wykorzystuje Justina? #justinbieberandcailibrownlove 

A druga odpowiedziała.
 
@lovebieber*
@belieberforever ona nie jest Seleną lol #justinbieberandcailinbrownlove 

Postanowiłam odpisać.

           Cailin Brown @cailinbrown 
Do: @lovebieber @belieberforever:
Proszę o nieporównywanie mnie do niej :) xx 
 
Od razu na moim koncie zrobił się wielki spam, wiadomościami i powiadomieniami. 
Fanki Justina zaczęły pisać o Selenie przeróżne rzeczy związane z ich związkiem i tym, że pasowałabym do Justina. 
Wyszłam z tt i weszłam na instagrama, na którym również miałam niezłego spama. 
Weszłam w powiadomienia i zobaczyłam, że Justin zaobserwował moje konto. Dałam follow back chichocząc pod nosem, ponieważ zrobi większa drame. 
- Zrobimy sobie zdjęcie? - zapytałam, uśmiechając się słodko do kobiety. Pokiwała głową z uśmiechem, włączyłam aparat i zrobiłam zdjecie w lustrze. Dodałam na instagrama z podpisem "Mój nowy kurczak, lol" oznaczając ją na zdjęciu. 
Kobieta zaśmiała się z podpisu, odchodząc ode mnie i przynosząc mi czarne rurki, szpilki i koszulę. 
Odłożyłam telefon i zaczęłam się ubierać, kiedy byłam już gotów postanowiłam, że zrobię sobie zdjęcie dodając na Shots bez podpisu. 
- Cailin za dziesięć minut wychodzisz! - krzyknął zza drzwi Charlie, upominając mnie. 
Wyszłam z pomieszczenia, wpatrzona w swój telefon, aż nagle poczułam, że na kogoś wpadłam.

Domyślacie się pewnie kto to, prawda?

- Oj, przepraszam. Nie zauważyłam cię. - powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
- Nie ma sprawy, każdemu może się zdarzyć. - uśmiechnęłam się szczerze. Widząc jak jej mina się zmienia, stlumilam w sobie smiech i ją wyminęłam. 
- Za trzy...dawa...jednen! Kamera! - krzyknął. 
- Dzień dobry, Los Angeles! 
Dzisiaj będę gościła na jednej z kanap aktorkę i piosenkarkę. 
Powitajmy Selenę Gomez! - krzyknęłam z udawanym entuzjazmem.
 Na sali słychać było piski i krzyki, ale to nie było to samo co u Justina. Przywitaliśmy się i usiadłyśmy na fotelach. 
- Jak się masz? - zadałam podstawowe pytanie.
- Bywało lepiej, dziękuje. A ty? - uśmiechnęła się. 
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam, przenosząc wzrok na kartki, które miałam w ręce.
- Ostatnio wyszła twoja nowa piosenka "The heart wants what it Wants", może wypowiesz się na temat tego kawałka? - powiedziałam. 
Dziewczyna pokiwała głową z uśmiechem, poprawiając się na fotelu. 
- Jest to dla mnie bardzo ważna piosenka.
 Opowiada o wszystkim co czułam i co przeżyłam. - powiedziała. 
- Czy ta piosenka ma związek z twoim byłym chłopakiem Justinem Bieberem? - zapytałam, dając nacisk na "byłym."
- Tak. - odpowiedziała bez namysłu.
 - To w końcu on był moją pierwszą miłością. - wzruszyła ramionami z chamskim uśmiechem.

Ciekawie.

Pokiwałam głową, czytając dalsze pytania. 
- Dlaczego postanowiłaś wydać tą piosenkę, skoro jest ona dla ciebie ważna i dość intymna? 
Jak to powiedziałaś w wywiadzie u Ryana Seacresta. - zapytałam. 
Twarz Seleny przez chwilę wyrażała zdezorientowanie, ale po chwili pokiwała głową. 
- Czułam, że muszę to zrobić. 
Chciałam, żeby dowiedział się co wtedy czułam. - odpowiedziała patrząc prosto w moje oczy. 
- Masz dwadzieścia trzy lata, co zamierzasz dalej robic ze swoim życiem? Karierą? - odezwałam się poraz kolejny. 
- Dwadzieścia dwa. - zaśmiała się sztucznie. 
- Przepraszam, tutaj tak pisze. - zachichotałam.
- A więc mam zamiar skupić się narazie na muzyce, nie na aktorstwie. 
Nie planuje na razie zagrać w żadnym filmie, ani serialu. - powiedziała.
 - Chce się skupić bardziej na swoim życiu zawodowym i fanach. - dodała. 
Na sali rozległy się krzyki i piski dziewczyn, przez co się zaśmiałam.
- A ty? Skupiasz się tylko na dziennikarstwie? - tym razem to ona zadała pytanie. 
Zmarszczyłam brwi, myśląc nad odpowiedzą.
- Chyba tak. Chciałabym być dziennikarką tak jak Ellen, ale również usłyszałam, że mam świetny głos. - zaśmiałam się, a mina Seleny po raz kolejny wyrażała chęć mordu.
 - Ale nie myślę na razie o tym. Co będzie to będzie. - dodałam z uśmiechem. Selena pokiwała głową z lekkim, ale sztucznym uśmiechem.

Czy ją to nie boli?

- Dziękuje za wywiad. - powiedziałam z uśmiechem, wstając i wyciągając w jej stronę rękę. 
Powtórzyła moją czynność, ściskając moją rękę i fałszywie się uśmiechając.
- To ja dziękuje, Cai. - czy ona własnie użyła zdrobnienia mojego imienia? 
- I... Koniec! - krzyknął. 
Ruszyłam w stronę garderoby, kiedy usłyszałam za sobą jej denerwujący głos.
- Cailin, poczekaj! - krzyknęła za mną. 
Uniosłam brwi w zdziwieniu, odwracając się twarzą do niej.
- Stało się coś? - zapytałam najbardziej uprzejmym tonem na jaki było mnie stać.
- Zawsze po wywiadzie robię sobie z tą osobą zdjecie, taka tradycja. - zachichotała. 
- Możemy zrobić sobie zdjęcie? - zapytała. 
Pokiwała głową, wyciągnęła telefon i zrobiła zdjęcie. - Dziękuje. - powiedziała całując mnie w policzek. 
- Nie ma sprawy. - mruknęłam, odwracając się i idąc do garderoby. 
 


                          ~*~
Dwie godziny temu wróciłam do domu i szczerze powiedziawszy jestem mega zmęczona. 
Ashley nie ma w domu, ponieważ musiała zostać po godzinach w pracy 
( Charlie się na nią uwziął, haha ), a ja leżę własnie na wielkiej kanapie w salonie i prawie usypiam. 
W telewizji leci powtórka jakiegoś dennego serialu, więc postanowiłam wyłączyć tv i zwlec się z wygodnej kanapy. 
Zabrałam telefon leżący na komodzie i wyszukałam potrzebny mi numer telefonu, kiedy już go znalazłam z uśmiechem na ustach nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Hej, chciałam tylko zapytać, czy masz jakieś plany na wieczór? - zapytałam, wchodząc do pokoju z zamiarem przebrania się.
- Właśnie miałem się zbierać do przyjaciół. - zachichotał.
- A to... - nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ mi przerwał.
- Dobrze, że zadzwoniłaś. - powiedział.
 - Potrzebna mi osoba towarzysząca. - zachichotał. 
- Nie, nie będę wam się wpraszać. - mruknęłam. 

Nie mam zamiaru być przez cały wieczór obgadywana i uznawana za dziewczynę bez przyjaciół.

Nie moja wina, że wszystkim się do pracy zachciało chodzić.

- Nie wpraszasz się, przecież ja cię zapraszam. - powiedział.
 - Nie przyjmuje odmowy, będę pod twoim domem za dwadzieścia minut. - dodał, rozłączając się i nie dając mi dojść do słowa. 
Prychnęłam pod nosem, wchodząc do garderoby i wyciągając z niej niskie czarne vansy, jeansowe rurki i koszulkę z długim rękawem. 
Nie wiem jak mam się ubrać, więc postanowiłam na klasykę. 
Nim się zorientowałam, Justin podjechał swoim czarnym Ferrari pod mój dom. Zabrałam torebkę i szybkim krokiem zeszłam na dół, po drodze sięgając po klucze leżące na szafce. 
Zamknęłam drzwi, po chwili wyciągając z torby swój telefon i pisząc Ashley, że nie ma mnie w domu, a klucze ma pod wycieraczką. 
Usłyszałam klakson pospieszający mnie.
 Wywróciłam oczami wsiadając do samochodu i witając się z chłopakiem lekkim całusem w policzek. 
- Długo czekałeś? - powiedziałam, próbując jakoś rozwinąć rozmowę.
- Niee, dopiero przyjechałem. - zerknął na mnie przez chwile z uśmiechem, po czym zwrócił swój wzrok na jezdnię.
- Mam pytanie... - ponownie się odezwałam. 
Chłopak pokiwał głową dając mi znak, żebym rozwinęła swoją wypowiedź. - No, a więc... Chciałabym się dowiedzieć kto tam będzie, i czy jestem dobrze ubrana. - powiedziałam wszystko na jednym wdechu, zapewne czerwieniąc się lekko, przez co odwróciłam głowę w stronę szyby tak, żeby nie zauważył moich rumieńców. 
Usłyszałam chichot za sobą, odwróciłam głowę w jego kierunku nie rozumiejąc jego zachowania. 
- Tak, jesteś dobrze ubrana. - powiedział nadal chichocząc.
 - A co do znajomych to będą tam moje przyjaciółki, czyli Hailey, Kendall i Kylie Jenner, Yovanna i Ashley. - dodał z uśmiechem. 
- Przyjaciele tacy jak Alfredo, Ryan, Lil Za i Meajor. - poczułam się dziwnie słysząc, że będzie tam tyle dziewczyn.
 Podobno kręci z Kendall, a z Ashley... No wiecie co robił. 
Będę się czuła dość niezręcznie wiedząc, że ma bliższe kontakty z tymi dziewczynami. 
Co nie zmienia faktu, że cieszę się, że w końcu poznam słynne Jennerki. 
Nim się zorientowałam, zaparkowaliśmy pod wielkim domem, zapewne należącym do rodziny Jenner. 
Justin jak na prawdziwego dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi od strony pasażera, łapiąc mnie za rękę i prowadząc do drzwi wejściowych. 
Bardzo zdziwiło mnie to, że nie zapukał ani nie zadzwonił dzwonkiem, tylko wszedł sobie jak do siebie. 
Przechodziliśmy przez długie korytarze z wiszącymi na ścianach zdjęciami, które z zachwytem podziwiałam. 
- Nie denerwuj się. - szepnął mi do ucha. 
Pewnie wyczuł to, że nie czuje się w porządku wpraszając się do kogoś. Posłałam mu tylko delikatny uśmiech zanim wyszliśmy na taras. 
- Siema. - powiedział na wstępie. 
- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem jeszcze po kogoś wpaść. - w tym momencie spojrzał na mnie z tym swoim cwanym uśmieszkiem, na którego tylko wywróciłam oczami. 
- To jest Cailin, Cailin to są moi znajomi. - przedstawił mnie. 
Pomachałam lekko ręką. 
Hailey podeszła do mnie jako pierwsza z wielkim uśmiechem na twarzy i mnie przytuliła. Później podeszły Kendall i Kylie, razem z Yovanną, powtarzając czynność Baldwin. 
Na końcu podeszła Ashley z grymasem na twarzy, zmarszczyłam brwi zdezorientowana po chwili jednak uśmiechnęłam się miło. 
- Cześć, jestem Ashley Moore. - powiedziała z "uśmiechem", wyciągając w moją stronę rękę.

Czuję, że z nią będą kłopoty.

- Cailin Brown. - złapałam jej rękę, przedstawiając się.
Justin przyglądał nam się z boku z uśmiechem, rozmawiając - jak się nie mylę, z Alfredo.
- To co? Pijemy? - odezwała się Ashley. 
Wszyscy pokiwali głowami, udając się do domu. 
Poszłam za nimi, nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
Jeżeli pijemy to ja jestem zdecydowanie za, alkohol pozwala mi się odprężyć i zapomnieć. 
Nie piję systematycznie, tylko od czasu do czasu.
 Nie jestem jakąś alkoholiczką.
- Cailin, co tak stoisz? - zwróciła się do mnie Kendall, która wyciągała w moją stronę puszkę piwa. 
- Zamyśliłam się. - zachichotałam zawstydzona, biorąc od niej napój. Dziewczyna zaśmiała się z mojej odpowiedzi i pociągnęła mnie za sobą na jedną z kanap.
- Cai, mogę tak do ciebie mowić, prawda? - zapytała Kylie z lekkim rumieńcem na twarzy. 
- Jasne. - odpowiedziałam z usmiechem. 
- Bo odkąd cię zobaczyłam i usłyszałam jak się nazywasz, zastanawiam się, czy ty nie jesteś czasem córką Jacka Browna i Emmy Spraks? - zapytała niepewnie. 
Zaśmiałam się kiwając twierdząco głową.
- Tak, jestem. - powiedziłam. 
- Uwielbiam kolekcję twojej mamy i filmy twojego ojca. - powiedziała z entuzjazmem. 
- Miło mi, że ci się podoba. - odpowiedziałam szczerząc się do niej.
Cały wieczór rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim. 
O chłopakach, pracy, karierze, miłości i sklepach.
- Cailin, zbieramy się? - podszedł do mnie troche wystawiony Bieber. 
- Chyba dobrze się bawiłeś. - mruknęłam, chichocząc. 
- Tak, ale bawiłbym się lepiej, gdybyś przez cały wieczór była ze mną, a nie z dziewczynami. - wybełkotał ledwo trzymając się na nogach. 
Nie wiedziałam, że on potrafi się aż tak schlać. 
Wywróciłam rozbawiona oczami, czując również zakłopotanie, ponieważ każdy zgromadzony tutaj przyglądał nam się z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. 
Wstając i biorąc Justina "pod pachę", pożegnałam się i zaprowadziłam pół przytomnego Justina do samochodu.
Czułam się bardzo dobrze w ich towarzystwie i tak naprawdę, chętnie bym jeszcze z nimi posiedziała.
- Gdzie mnie zabierasz? - odezwał się Justin, leżąc na tylnim siedzeniu.
- Do domu? - odpowiedziałam, ale zabrzmiało to raczej jak pytanie. 
- N-nie możesz zawieść mnie do domu. - mruknął, podnosząc się. Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego w lusterku.
 - Moja rodzina tam jest, powiedziałem, że już nie piję... Nie mogą mnie w takim stanie zobaczyć. - dodał, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jesteś kretynem. - warknęłam. 
Zaczął mnie denerwować. 
Jest nieodpowiedzialnym kretynem. 
- Wiem, ale co zrobisz? - odpowiedział ziewając.
- Ja nic, bo pomagam ci pierwszy i ostatni raz. - mruknęłam cicho, zeby nie usłyszał. 
Po chwili ciszy postanowiłam się odezwać.
- Justin? - powiedziałam.
- Mmm? - usłyszałam mruknięcie. 
Był wpół przytomny, więc nie kontaktował normalnie. 
Postanowiłam to wykorzystać.
- Od ilu pijesz? - zapytałam, nie spuszczając wzroku z jezdni.
- Hym.. Nie wiem, może rok? - odpowiedział ziewając. 
- I nic z tym nie robisz? - powiedziałam w szoku.
- Nie mam dla kogo, moja miłość odeszła. - warknął.
 - Miłość. - zrobił cudzysłów. - Suka, bez serca. - powiedział przez zęby. Otworzyłam usta w szoku, nie wiedziałam, że ma o niej takie zdanie. 
Mam nadzieje, że nie widział naszego wspólnego zdjecia na instagramie...
- Wiesz co? - zapytał, ale nie czekając na moją odpowiedź dodał. 
- Mam w dupie miłość, już więcej się nie zakocham. - powiedział uradowany. 
- Justin... Nie możesz stać w miejscu przez tą... - ucięłam. 
- Dziewczynę. Staczasz się i to widać. - mruknęłam. 
-  Pomysł o swoich fanach, rodzinie i przyjaciołach. - dodałam, wjeżdżając na podjazd mojego domu. 
Zgasiłam silnik, wyciągając kluczyki ze stacyjki i wysiadając z samochodu. 
Już chciałam iść do domu, ale zauważyłam, że Justin jeszcze nawet nie wysiadł. 
Siedział na fotelu z głową w dłoniach, przez co nie było widać jego twarzy. Podeszłam bliżej, chwytając lekko za klamkę i otwierając drzwi.
- Hej... - powiedziałam cicho, tyrpiąc go.
 - Wszystko będzie dobrze, nie załamuj się. - dodałam z uśmiechem.
- Nie będzie. Nie mogę o niej zapomnieć. - warknął.
 - Nie mogę zapomnieć o jej uśmiechu, oczach i jej dotyku. - syknął.
 - Po prostu kurwa nie mogę! - ryknął tak głośno, że aż podskoczyłam.
- Wysiądź z tego samochodu, do cholery. - warknęłam. 
Chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, wysiadając z samochodu.
 - A teraz mnie posłuchaj. Jeżeli odeszła i nie ma jej już od dobrych trzech lat. To już nie wróci. - powiedziałam stanowczym tonem.
 - Ona już o tobie zapomniała, układa sobie życie na nowo, to dlaczego ty nie możesz? - zapytałam.
- Nie mogę zapomnieć o tym co mi zrobiła... Rozkochała, wybiła się u mojego boku i zostawiła. - warknął.
 - To jest nie fair, dlaczego ja nie mogę być szczęśliwy? - powiedział łamiącym się głosem.
- Kto powiedział, że nie możesz? - odparłam, podchodząc bliżej niego. 
- Ty po prostu tego nie robisz. Robisz wszystko na odwrót, musisz zapomnieć i znaleźć inną. 
Oczywiście nie od razu, bo miłość sama zapuka do twych drzwi, nawet nie będziesz wiedział kiedy. - powiedziałam z uśmiechem.
 - To było trzy lata temu. To była przeszłość, a teraz?
 Teraz liczy się tylko ta chwila, ten dzień, ten miesiąc i ten rok.
 Nie cofniesz czasu. - powiedziałam. 
Chłopak patrzył na mnie jak zahipnotyzowany, nie odrywając wzroku od moich oczu. 
- Dziękuje. - powiedział po chwili ciszy.
 Uśmiechnęłam się słysząc te słowa.
- Nie masz za co, a teraz chodź, bo pewnie chce ci się spać. - powiedziałam ciągnąc go w stronę domu.
 Chłopak złapał mnie mocniej za rękę, splatając nasze palce razem. Uśmiechnęłam się pod nosem, wchodząc przez drzwi frontowe i kierując się do kuchni. 
Podeszłam do jednej z szafek i wyciągnęłam z niej dwie szklanki, do których wlałam sok pomarańczowy. 
- Ładnie tu masz. - powiedział z uśmiechem. 
- Dziękuje. - odpowiedziałam, podając mu szklankę z sokiem. 
- Pokój gościnny jest na piętrze, korytarzem prosto, pierwsze drzwi na lewo. - poinformowałam go.
- Jestem twoim dłużnikiem. - powiedział. 
- Trzymam cie za słowo. - zachichotałam, na co się uśmiechnął.
- Jeżeli pozwolisz, pójdę już spac. Jestem padnięty. - ziewnął. 
- Jasne, że nie. - powiedziałam odkładając szklankę na blat. 
Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Dobranoc Cailin. - mruknął mni do ucha.
- Dobranoc Justin. - powiedziałam cicho
. Nim się obejrzałam, Justina już przy mnie nie było.
 Pogasiłam światła, zamknęłam drzwi i skierowałam się do swojego pokoju rzucając się na łóżko i zapadając w głęboki sen. 

___________________________________________________________
PRZEPRASZAM.
Jest mi głupio z powodu tak długiej przerwy, ale jak doskonale wiecie, został już miesiąc do końca roku szkolnego (jeeeeeeej!) i trzeba poprawiać oceny...
Nie obiecuje, że rozdziały będą pojawiały się częściej, bo nie mam czasu na ich pisanie.
Na dworze jest ciepło i widać już to lato, które było przez nas tak długo wyczekiwane :3 i nie mam zamiaru spędzać tego czasu przed komputerem...
Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i zostawicie po sobie opinię na jego temat w komentarzu ;)
Dziękuje i do następnego!

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 3.

  • SKOMENTUJ PROSZĘ :)
  • MIŁEGO CZYTANIA!
  • I chciałabym was zaprosić na bloga mojej najlepszej przyjaciółki, która także postanowiła zacząć pisać fanfiction o JUSTINIE jest świetne i polecam! ---> 
  •  http://lovecure-all.blogspot.com/


Siedziałam na kanapie w wielkim salonie razem ze swoją przyjaciółką, oglądając "Z kamerą u Kardashianów." 
Szczerze mówiąc uwielbiam tą rodzinę, zwłaszcza Kylie, Kendall i Kim. 
Moim skromnym zdaniem - były stamtąd najlepsze. 
Była godzina siedemnasta trzydzieści, a do dziewiętnastej i mojego spotkania z Justinem zostało jeszcze półtorej godziny i szczerze mówiąc stresowałam się jak cholera.
 No, bo nie chce, żeby jakiś paparazzi zrobił nam zdjęcie z podpisem 
"Justin Bieber i jego nowa dziewczyna!", albo co gorsza - 
"Justin Bieber z kolejną dziwką!" 
Uwierzcie mi, jeżeli zobaczyłabym coś takiego, na pierwszej okładce jakiegoś tandetnego magazynu to było by źle.
 I z tym kretynem, który zrobił mi zdjęcie i z tym co wstawił to zdjęcie do gazety. 
Moja ciotka może i by się ucieszyła, ale ja nie. 
Pomyślałaby, ze przyjęłam jej propozycje "wybicia" się u boku Justina, a tego naprawdę nie chce. 
Kiedy program się skończy, Ashley oznajmia, że wychodzi gdzieś ze swoim chłopakiem, mówiąc, ze nie wie kiedy wróci. 
Ja nadal siedziałam w tym samym miejscu przerzucając z programu na program.
 Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, zerknęłam na zegarek, na którym widniała godzina dziewiętnasta. 
Szybko poderwałam się na równe nogi, biegnąc do drzwi. 
Zanim jednak je otworzyłam, przejrzałam się w lusterku wiszącym w przedpokoju tuż obok drzwi. 
Ubrana byłam w jeansowe ogrodniczki, białą koszulkę Calvina Kleina z napisem "Calvin Klein Jeans", na środku i białe krótkie conversy. 
Biorąc głęboki oddech, otworzyłam drzwi tym samym ukazując w nich szatyna o czekoladowych oczach. 
Był ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę, a na to zarzucił czarną bluzę, a na nogach miał czarne supry. 
Wyglądał dobrze, bardzo dobrze. 
- Cześć. - powiedział z uśmiechem, podchodząc i przytulając mnie mocno.
- Hej, idziemy? - odpowiedziałam z uśmiechem. 

Cieszyłam się, że z nim wychodzę. 

- Jasne, gotowa? - pokiwałam twierdząco głową, zabierając klucze od domu z komody, która stała przy lustrze i wyszłam z domu. 
Zamknęłam drzwi, podążając po chwili za chłopakiem do jego samochodu. 
Kiedy już się w nim znaleźliśmy, od razu włączyłam radio, w którym akurat leciała piosenka Sean'a Paul'a i Alexis Jordan - "Got 2 lov U" 
Od razu zaczęłam śpiewać razem z nimi, energicznie kręcąc głową. 

Kochałam tą piosenkę. 

- "I, I'll do anything I could for ya
Boy you're my only
I, I'm gonna flip the script on ya
You don't even know me
Cause I, I... I don't even want to fight, fight, fight
Said I, I... I ain't even gonna fight it." *- zaśpiewałam z sercem. 
Poczułam na sobie wzrok chłopaka, kiedy staliśmy na czerwonym świetle. 
Zażenowana opadłam na fotel, odwracając swoją czerwoną twarz w stronę szyby. 
- To było... Wow. - powiedział, zaszokowany. 
Jeszcze bardziej poczułam jak robię się czerwona, schowałam twarz w dłoniach kręcąc głową śmiejąc się przy tym. 
- Wiem, jestem beznadziejną piosenkarką. - zaśmiałam się.
- Nie, jeżeli nie wyjdzie ci z dziennikarstwem, zawsze mogę pomoc ci się odnaleźć w muzyce. - powiedział poważnym tonem. 
- Wątpię, ale dziękuje. - mruknęłam zaskoczona. 
- Opowiedz mi trochę o sobie. - odezwał się po chwalili ciszy.
- A co chcesz wiedzieć? - zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Wszystko. - odparł, wzruszając ramionami z uśmiechem. 
- No więc, nazywam się Cailin Brown i mam dziewiętnaście lat. - powiedziałam.
 - Najbliższe osoby jakie mam to Ellen i Ashley, moja przyjaciółka. 
Moi rodzice rozwiedli się dziewięć lat temu, kiedy miałam dziesięć lat. - wzruszyłam ramionami. - Jako jedyna chyba najbardziej przejęłam się tą sytuacją. 
W wieku dwunastu lat wykryto u mnie depresję. - powiedziałam cicho. 
- Przez dwa lata nie utrzymywałam z nikim kontaktu, nawet z Ash. 
Nie wychodziłam z domu, nie rozmawiałam z nikim... - mruknęłam.
- Okaleczałaś się? - zapytał po chwili, przejętym tonem. 
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, to był inny rodzaj depresji. 
Nie miałam zamiaru się okaleczać. - odpowiedziałam.
- Nie utrzymuje z nimi kontaktu. - dodałam. 
- Mój tata to Jack Brown, słynny reżyser filmowy. - wywróciłam oczami. 
- Mama to Emma Sparks, znana na całym świecie projektantka mody. - powiedziałam z sarkazmem. 
- Ogólnie nienawidzę rozmawiać o rodzinie, w prawdzie jej nie mam. - mruknęłam. 
- Moim marzeniem jest dziennikarstwo, jako mała dziewczynka chciałam przeprowadzać wywiady z innymi gwiazdami. - opowiadałam z uśmiechem. 
- Wszystkiego nauczyłam się od ciotki, kiedy z nią zamieszkałam. 
Jest najwspanialszą osobą na świecie, rozumie mnie i zawsze mi dogodzi. - zachichotałam. 
- A poza tym mam przyrodniego brata, nazywa się Max i ma dwa lata. Jest od strony taty. - mruknęłam.
 - Uwielbiam go! - wyrwałam z szerokim uśmiechem. 
- No, teraz ty. - powiedziałam.
- Jesteśmy. - powiedział, zatrzymując się na parkingu. 
Wysiadłam z samochodu, zakładając na nos okulary przeciw słoneczne. 
Ruszyliśmy w stronę plaży, co chwilę trącając się ramieniem. 
- A więc, nazywam się Justin Bieber i mam dwadzieścia lat. - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem. 
- Moi rodzice też są po rozwodzie, rozwiedli się kiedy byłem małym dzieckiem. - powiedział, siadając na pisaku i ciągnąc mnie tym samym za sobą.
- Mam młodsze rodzeństwo Jazzy i Jaxona, których kocham ponad życie. 
Kiedyś cię z nimi poznam. - dodał, słodko się uśmiechając.
 Pokiwałam głową z uśmiechem, czekając aż znaczenie mówić dalej. 
- Nie mam dziewczyny i już zaczynam wątpić, że kiedykolwiek znajdzie się taka, która będzie ze mną ze wyglądu na to jakim człowiekiem jestem, a nie kim jestem. 
Czekam na taką, która będzie widziała we mnie normalnego Justina, a nie gwiazdę muzyki. - spuścił głowę. 
- Brakuje mi takiej osoby, do której mogę pójść, przytulić się, pocałować i szczerze porozmawiać. - wzruszył ramionami, odwracając głowę w moją stronę. 
Widziałam w jego oczach smutek i żal? 
Naprawdę zrobiło mi się go szkoda. 
- A ty? Masz już swojego księcia z bajki? - zapytał z wymuszonym uśmiechem. 
Zaśmiałam się ponuro, kręcąc przecząco głową.
- Nie, zdradził mnie palant. - powiedziałam śmiejąc się. 
Chłopak podniósł brwi, zapewne zastanawiając się dlaczego się śmieje.
- Nie kochałaś go? - zadał kolejne pytanie. 

I tu mnie miał.

- Kochałam. - pokiwałam powoli głową. 
- Zabiegał o moje względy dwa lata. - zachichotałam, na co szatyn się uśmiechnął.
 - Jestem trudną dziewczyną, Justin. - wzruszyłam ramionami. 
- Byliśmy ze sobą chyba rok, na jednej z imprez schlał się w trzy dupy. 
W pewnym momencie zniknął mi z oczu, więc zaczęłam go wszędzie szukać i pytać, czy nie widzieli tego kretyna. - wywróciłam oczami.
 - Aż w końcu jeden z jego kumpli, powiedział mi, że widział jak idzie na górę z jakąś blondynką. Poczułam jak serce mi się zatrzymuje, już wiedziałam, że to będzie koniec.
 Kiedy znalazłam się już na pietrze i w tym pokoju... - ucięłam. 

Nie mogłam dalej mówić. 

- No chyba domyślasz się co tam zobaczyłam. - spuściłam głowę. 
Chciało mi się płakać. 
- Wiem co czujesz. - powiedział, tuląc mnie do siebie. 
- Mnie też pewna osoba zdradziła. Kochałem ją, a ona zabawiała się w najlepsze kiedy ja leżałem w domu chory. - warknął z obrzydzeniem. 
- Byłem ślepo zakochany. - mruknął. 
- Nie rozmawiajmy o tym, dobrze? - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Dla ciebie wszystko. - zachichotał wstając. 
- Chodź przejdziemy się. - powiedział, wystawiając w moją stronę rękę, którą z chęcią chwyciłam. 
- Dlaczego nie utrzymujesz kontaktu ze swoimi rodzicami? Przepraszam, że o to pytam, ale dręczy mnie to pytanie. - zapytał, tłumacząc się po chwili. 
- A więc kiedy już należeli sobie partnerów, zapomnieli o mnie. 
Stałam się piątym kołem u wozu, co bardzo mnie denerwowało i smuciło. 
Raz kiedy wróciłam do domu zastałam Ellen, która oznajmiła mi, że przeprowadzam się do niej do Los Angeles... - wywróciłam oczami. 
- I wiesz jak rodzice zareagowali? - zapytałam. 
Chłopak pokiwał głową z wyraźnym współczuciem, wypisanym na twarzy. 
- Powiedzieli, że oni nie mają czasu na wychowywanie dziecka i wyszli do pracy. - uśmiechnęłam się sztucznie, wzruszając ramionami.
 - Nie raz słyszałam jak ktoś mówi, że zazdrości mi sławnych rodziców. - pokiwałam głową. 
- To było żałosne. - dodałam.
- Współczuje. - powiedział cicho. 
- Zagrajmy w dziesięć pytań** - krzyknęłam, kręcąc energicznie głową, chcąc porzucić temat i porozmawiać o czymś zabawnym. 
Chłopak pokiwał twierdząco głową rozbawiony. 
- Ulubiony kolor? - zapytałam.
- Fioletowy, ale lubię też niebieski. - uśmiechnął się. 
- Ulubiony piosenkarz? - tym razem to on zadał pytanie. 
- Jason Derulo!*** Kocham go! - krzyknęłam. 
- Zaśpiewasz mi jakąś jego piosenkę? - zapytał nieśmiało. 
- Ja? Przecież jestem w tym beznadziejna. - powiedziałam zaskoczona. 
Justin posłał mi spojrzenie typu "Nie pierdol głupot" i wywrócił oczami. 
- No okej, ale ty też mi coś zaśpiewasz, dobrze? - zapytałam z szerokim uśmiechem. 
Szatyn pokiwał głową z uroczym uśmiechem i czekał, aż zacznę śpiewać. 
- "Girl, you don't want

I want you to want me

And if you want, hey girl, you got me
There's nothing I know I wouldn't do, I wouldn't do
Just to get up next you
Just to get up next you
Just the thought of you gets me so high
So high****" - zaśpiewałam z uśmiechem. 
Jason Derulo był jednym z tych piosenkarzy, którzy śpiewali z sercem. 
Śpiewał tak... Namiętnie? 
Tego się nawet opisać nie da! 
Uwielbiam go, miałam nawet zaszczyt być na jego koncercie. 
Jest niesamowicie przystojny! 

- Słyszałem go tylko dwa razy, ale już uwielbiam twój głos. - uśmiechnął się. 
Zaśmiałam się niezręcznie, przecież ja talentu nie mam. 
- Teraz ty. - mruknęłam wyczekująco. 
- "Hey baby girl I love your accent-cent-cent
I think I like you more because your different-ferent-ferent-ferent
Oh, I ain't gotta ask I can tell you ain't from here, here, here, here
Oh, what I gotta do just to show you that I want you near, near, near, near, near" - zaśpiewał.
 - "All you gotta do is read the signs. The exit is to the right,
I don't know your name
But love your smile,
I love the way you put it down, down, down. If you wanna know I like an out of town girl, girl, girl, yeah, yeah, yeah
Put your hands up if you out of town girl, girl, girl, yeah, yeah, yeah
You know I gotta hold it down for my out of town girl, girl, girl, yeah, yeah, yeah. You can tell, you can tell, she's an out of town girl, girl, girl, yeah, yeah, yeah*****" - śpiewał z zamkniętymi oczami, miał tak cudowny głos, że aż otworzyłam usta. 
Jego głos był taki miękki, gładki i seksowny! 
Jak wrócę do domu to chyba przesłucham wszystkie jego piosenki.

Jeszcze ten tekst.

O Boże. 


- To było cudowne. - powiedziałam nadal w szoku. 
- Wow, uwielbiam twój głos, naprawdę. - mruknęłam. 
- O Boże,  jeszcze ten tekst. - zaczęłam gadać jak najęta. 
Justin zaśmiał się i podziękował cicho, chyba zawstydziły go moje słowa. 
- Wracamy? - zapytał.
 Przytaknęłam, odwracając się na pięcie i zmierzając w stronę parkingu.
- Jutro mam się pojawić u Ellen o dziewiątej. - mruknęłam zrezygnowana. 
- Widzę, ęe pałasz zapałem. - zachichotał. 
- Uwierz mi, to że uwielbiam ten zawód nie oznacza, że uwielbiam do niego wcześnie rano wstawać. - powiedziałam. 
Kiedy już znaleźliśmy przy samochodzie od razu do niego wsiadłam. 
Było mi strasznie zimno i dopiero teraz to zauważyłam. 
Rzuciłam wzrokiem na deskę rozdzielczą, na której widniała godzina dwudziesta trzecia. 
- O Boże, siedziałam z tobą aż cztery godziny! - powiedziałam z niedowierzaniem. 
Chłopak spojrzał na mnie zaszokowany, odpalając samochód.
- Aż tak źle się bawiłaś? - powiedział udając urażonego. 
Zachichotałam i pokręciłam głową. 
- Nie o to chodzi. Myślałam, że jest gdzieś dziewiąta, czy coś... - mruknęłam. 
Justin pokiwał głową z uśmiechem, dając mi znak, że usłyszał. 
Oparłam głowę o szybę wpatrując się w mijający przez nas krajobraz. 
Jeżeli krajobrazem można nazwać puste ulice LA. 
Nim się obejrzałam staliśmy już pod moim domem. Odpięłam pasy, sprawdzając czy mam przy sobie komórkę.
- To ten.. Dziękuje za cudowny wieczór, bawiłam się świetnie. - odezwałam się. 
- Nie ma sprawy, będziemy musieli to kiedyś powtórzyć. - powiedział z uśmiechem. 
- Masz rację, a teraz muszę już spadać, pa. - powiedziałam z uśmiechem wysiadając z samochodu. 
Pomachałam chłopakowi, kiedy odjeżdżał swoim samochodem spod mojego pojazdu. 
Z uśmiechem na ustach, ruszyłam do domu.
 Drzwi były otwarte, więc pewnie Ashley już wróciła. 
Wchodząc do domu od razu skierowałam się do kuchni po szklane soku pomarańczowego. Wzięłam szklane do ręki, zmierzając prosto do swojego pokoju. 
Postawiłam sok na biurku, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam pod prysznic. 


Ten dzień był dobrym dniem. 



________________________________________________________________________

* Piosenka Sean'a Paula i Alexis Jordan - Got 2 lov U. - Polecam :)
** Gra, w której po prostu zadajemy sobie pytani, żeby lepiej się poznać :)
*** Amerykański piosenkarz Jason Derulo, znany gównie z piosenki ''Wiggle'', którą chyba wszyscy znaczy ;)
**** Piosenka Jasona "Want to want me", która jest mega! Polecam <3
***** Piosenka Justina "Out Of Town Girl" i chyba wszystkie ją znamy, haha <3



Witam wszystkich! Mam nadzieje, że rozdział się podobał i SKOMENTUJECIE! :) 
Pod ostatnim rozdziałem było tylko 8 komentarzy i powiem szczerze, że się zawiodłam :< 
Pod prologiem 20, pod pierwszym 10 lub 11, a pod drugim tylko 8? 
Naprawdę mi zależy na waszej opinii, bo nie wiem, czy na pewno podoba wam się fabuła/rozdział, czy nawet blog. Uwierzcie mi, komentarze MOTYWUJĄ. 
Bardzo.
Tak więc proszę KAŻDEGO kto przeczyta rozdział o opinię pod rozdziałem.
Umówmy się jeszcze tak, że max 15 komentarzy = nowy rozdział, dobrze? :)

NOWY ROZDZIAŁ = MAX 15 KOMENTARZY! :)



Z racji tego, że są święta wielkanocne, życzę wam wszystkiego co najlepsze dla was i waszej wspaniałej rodziny. Dużo jedzenia, haha :D 
I żebyście spędzili je z najbliższymi!
KOCHAM WAS MOCNO
HAPPY EASTER EVERYONE! <3